24 kwietnia 2020
Odpowiedzi na czas zarazy
Sto córek Henocha
Sto córek Henocha
Których nikt nie kocha
W tak dziwnym układzie
I strasznym nieładzie
Ustawiono do szczepienia
Które ludzi w zombie zmienia
W bezduszne maszyny
Które nie są bez winy
Bo dały przyzwolenie
Na potworów ożywienie
To żadna ochrona
Ze śmierci niewinnych wywiedziona
To okrucieństwo bez granic
Które zda się na nic
Ten niby ratunek
Niszczy życie i nasz gatunek
Ta niby nauka nam nie pomaga
Tylko zło jeszcze wzmaga
A tam gdzie pośpiech i panika
Rozum znika
Strach i przerażenie
To duszy zatracenie
Emocje pełne lęku
Nie znajdą boskiego oddźwięku
Tylko gruntowne przemyślenie
Da pewne ukojenie
I może da wyjście z trudnej sytuacji
Gdzie nikt nie ma racji
Bo to trudne zło do pokonania
Gdy dobrem szczepionek się zasłania
Zapędzeni w kozi róg
Zapominamy że pomóc nam może Bóg
Więc prośmy nasze Anioły
Co to nie chodzą do szkoły
By nas do Niego poprowadziły
I zarazę od nas oddaliły
Gdy szarą mgłą zasnuwa się świat
Gdy szarą mgłą zasnuwa się świat
Rozpada się ziemski ład
Hierarchia kościelna boskiemu prawu zaprzecza
I nie ma komu dobyć na nią miecza
Jakże puste i nikczemne serca mają
Że kościoły swym rozkazem zamykają
Zamiast modlitwy
Urządzają za bogactwem gonitwy
Opłatek sercem i krzyżem Chrystusa wypełniony
Ich zdaniem nie daje żadnej ochrony
Jakże nikczemna jest taka postawa
Nas ludzi i Boga smutkiem napawa
I odwracają się od nich Anioły
Co to nie chodzą do szkoły
Sieją zamęt i zgorszenie
I na ludzi ściągają cierpienie
Uznają tylko ziemskie tytuły i zaszczyty
I cenią sobie przydomek celebryty
To próżne wielkopaństwo
I zaprzaństwo
To nie przed ludźmi a przed nimi trzeba kościoły zamykać
A ich wpychać do chlewika
Niech się tam w swoich nieczystościach nurzają
Bo wiary w sercu nie mają
Pychę z nich święconą wodą wygonić trzeba
A i tak daleka ich droga do Nieba
Bogactwo i złoto tego świata
Zła z niego nie wymiata
Zły kierunek obrali
Nikczemnicy skarlali i mali
W listach do wiernych tylko pustosłowie
Które bełkotem się zowie
Zasługują na potępienie
Bo wprowadzają wśród wiernych zwątpienie
Nie czują boskiej mocy
Pozostając w diabła niemocy
Trzeba ich wyrzucić z Kościoła
Bo to jedyna dla nich szkoła
Gdy się nawrócą
Do grona wiernych powrócą
Bo tylko ich prawdziwa duchowa odnowa
Kościół pełen wiernych zachowa
Inaczej czeka ich siebie zatracenie
A Kościół spustoszenie
A my wierni Tobie Panie
Czekamy na Twą łaskę i nad nami zlitowanie
Ratuj nas od zagłady
Bo sami nie damy rady
Cóż za zamęt zamieszanie
Cóż za zamęt zamieszanie
Czy to za Twą sprawą Panie
Czy tak niewielu wiernych Ci pozostało
Że trzęsienia Ziemi to za mało
Kościoły dla Twej chwały budowane
Dzisiaj tracą swój fundament
Przez grzesznych i niegodnych Ciebie zawłaszczone
Tylko dla garstki wiernych stanowią ochronę
Reszta ludzi przerażona
Bo w ich głowach tylko wirus zwany korona
I to nie ich głów ozdoba
Tylko groźna choroba
Bo to demony ją rozsiewają
I strachem ludzi zarażają
A spanikowani ludzie
Nawet nie marzą o cudzie
A cuda mogą się zdarzyć
Gdy będziemy ich pragnąć i o nich marzyć
Trzeba przeganiać strachu demony
I żądać boskiej ochrony
Trzeba się na nią jednak przygotować
A nie zlęknionym po kątach się chować
Bo takie zachowanie rozzuchwala demony
Które odmawiają nam prawa do ochrony
Pod pretekstem że nam pomagają
Kościoły przed nami zamykają
To demoniczny fałsz i obłuda
Obliczona na to że im się ta gra uda
Trzeba obnażyć ich niecne knowania
I zobaczyć to co ich gra zasłania
Odzyskać radość i odwagę
Bo wtedy będziemy mieli nad nimi przewagę
Żadne demony nam nie zagrożą
Gdy poczujemy miłość Bożą
Która przenika świat cały
I nawet największy demon jest dla niej nikły i mały
A taki wirus ukoronowany
Zostanie przez nią zdeptany
Otwórzcie bram kościoły
Otwórzcie bram kościoły
Przybywajcie nasze Anioły
Co to nie chodzicie do szkoły
I dawajcie nam nauki
Jak się pozbyć korony z wirusa każdej sztuki
To sprawa gardłowa
Wymaga Bożego słowa
Jeśli nie dacie nam swej ochrony
Świat będzie skończony
To nieszczęście przez ludzi ściągnięte
Trafia w achillesową piętę
I by była uleczona
Trzeba Anioły do pomocy przekonać
Uraz pięty od siebie odsuniemy
Gdy dzieł Bożych niszczyć nie będziemy
A każde odstępstwo od Bożej woli
Jeszcze bardziej nas zaboli
I tak się dobrze składa
Że nie czeka nas zagłada
To tylko przypomnienie
Że od woli Boga zależy nasze istnienie
Jeżeli za panów świata będziemy się uważali
To świat runie i się zawali
I wtedy nie będzie już ratunku
Dla naszego gatunku
Na razie to tylko przestroga
By nie oddalać się od Boga
Bo to od Niego wszystko zależy
I trzeba w to uwierzyć
Więc ratujmy swój świat
By mógł istnieć jeszcze tysiące lat
A każda pszczoła
Też o pomoc woła
Jednej pszczoły uratowanie
To kolejnego dnia życia dodanie
One nie tylko produkują miód
Usuwają też ze świata brud
Przyrody istnienie
Zapewnia pszczół bzyczenie
A bez ich melodyjnej fali
Świat się zawali
Ich życie z waszym powiązane
I to jest Nowy Testament
Chrońcie pszczoły
I otwórzcie kościoły
Co Franciszkowi podpowiada
Co Franciszkowi podpowiada
Coś na kształt sporego gada
Czy ta gadzina
Choć trochę człowieka przypomina
Czasem ludzką postać przybiera
Lecz człowiek prawy się na to nie nabiera
Bo to zło się tak zamaskowało
Jakby nieszczęścia na świecie było za mało
A Franciszek zamiast zło obnażać i pokazywać
Woli Bogu rozkazywać
Bo ta gadzina go w swoich szponach trzyma
A on orędzia do narodu śle
Choć że to na nic w głębi duszy wie
Słowami swą niemoc przykrywa
A to dla nas marna perspektywa
Jak ma przez niego płynąć łaska Boga
Jak w jego sercu zwątpienie i trwoga
W jego kościele wirus zapanował
A on swą wiarę w najgłębszy kąt schował
Zostawił swe owieczki na pastwę wirusa
I nic go nie obchodzi ani nie rusza
I próżne jego do modlitwy nawoływania
Gdy sam jedynie pięknymi szatami się zasłania
Sam nie daje dobrego przykładu
A to ludzi zniechęca do boskiego ładu
Namiestnik Chrystusa w Boga nie wierzy
A w jego kościele zaraza się szerzy
Na szczęście pozostała garstka bogobojnych ludzi
Która nikogo nie straszy i nie judzi
Tylko do modlitwy i niesienia krzyża wzywa
By mogła opaść śmiertelności od wirusa krzywa
I to od nich spokój na świecie zależy
I im podziękowanie i wdzięczność się należy
To przez nich łaska Boża płynie
A papież może dalej udawać że jest w kinie
1:56
Pierwsza pięćdziesiąt sześć
I nie ma co jeść
W całym świecie wirus panuje
Wiarę w Boga podkopuje
W mojej głowie też siedzi
A więc szukam odpowiedzi
Korona władzę oznacza
Czy świat się przez to zatraca
Czy korona nałożona wirusowi
Coś zmieni i odnowi
Czy zepsucie ludzi
Złe demony budzi
I zakłada im korony
Że świat cały zarażony
Chronimy zboczonych i zepsutych ludzi
A to straszne demony budzi
Które sieją zamęt i zgorszenie
Strach i przerażenie
Mają nasze przyzwolenie
I wywołują pandemię
Zgodziliśmy się by założyli korony
I pozbawili nas ochrony
Zawłaszczyli symbol władzy
A my zostaliśmy z niczym i nadzy
Trzeba obnażyć tę uzurpację
I zacząć społeczną sanację
Oni tylko udają panów tego świata
I próbują nami pomiatać
To my musimy ten świat posprzątać
I ustawić zepsutych ludzi do kąta
I trzeba tu stanowczości i zdecydowania
Bo inaczej dno piekła się odsłania
I wówczas role się odwrócą
I dobre dni powrócą
A korona z wirusa strącona
To choroba pogoniona
Przywróci nam zdrowie, spokój i ład
Bo tak powinien wyglądać świat
Maria Kuźniak